Wokół toru(106): Koronawirus niestraszny dla Jerzego Kanclerza

05.04.2020, 09:51

Dziś powinniśmy rozpocząć sezon 2020, niestety nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy możliwe będzie rozpoczęcie rozgrywek. Działacze i zawodnicy wszystkich klubów w naszym kraju są świadomi obecnej sytuacji, ale starają się zachować optymizm.

Wciąż nie wiemy, kiedy będzie możliwy powrót do rywalizacji na stadionach żużlowych, póki co możemy fascynować się rywalizacją na wirtualnych torach w grze Speedway Turbo Sliders. Dziennikarze Gazety Pomorskiej, postanowili zrobić symulację sezonu na własnych zasadach, pod uwagę wzięli następujące czynniki: średnie z sezonu 2019, tabela biegów, korekta statystyk po awansie i spadku. W zestawieniu uwzględniono po 7 zawodników z każdego zespołu. Wyniki wyglądają następująco:

1. Car Gwarant Start Gniezno 52,71 pkt.
2. eWinner Apator Toruń 52,21 pkt.
3. Zdunek Wybrzeże Gdańsk 48,34 pkt.
4. Arged Malesa Ostrovia Ostrów 48,13 pkt.
5. Orzeł Łódź 45,26 pkt.
6. Unia Tarnów 45,24 pkt.
7. Abramczyk Polonia Bydgoszcz 41,52 pkt.
8. Lokomotiv Daugavpils 39,21 pkt.

My jesteśmy przekonani, że naszych zawodników stać na lepsze wyniki, niż te zaprezentowane w powyższej tabeli. Czy Państwo zgadzacie się z typami Gazety Pomorskiej?

Przestój wywołany koronawirusem sprawił, że zawodnicy podobnie jak duża grupa innych ludzi, zostali odcięci od źródła dochodów. Zaniepokojony obecną sytuacją jest Daniel Kaczmarek. - Wydaje mi się, iż może sprawdzić się czarny scenariusz i w ogóle nie ruszymy w tym sezonie. Mam nadzieję jednak, że tak nie będzie. Jeśli jednak do tego dojdzie, to wtedy będę musiał szukać innej pracy, ale w takich czasach też nie jest o to łatwo. Firmy redukują płace, zwalniają pracowników, bo każdy widzi co się dzieje. Popyt będą mieć tylko zawody, które są teraz najbardziej potrzebne do tego, aby ludzkość przetrwała, a ja lekarzem nie jestem – powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym zawodnik Unii Tarnów, który dziś po południu wystąpi w wirtualnej inauguracji rozgrywek sezonu 2020. Popularny „Daniel’s” zdradził jak spędza czas, kiedy nie może trenować na torze- W tym tygodniu oprócz biegania czy jazdy na rowerze lub crossie, oczywiście z daleka od ludzi, pomagałem babci w wiosennych porządkach na ogródku. Przekopałem go dwa razy, a teraz chyba będę pomagał w sadzeniu, bo wygląda na to, że do 14 kwietnia będziemy siedzieć w domach – zakończył dwukrotny IMPJ.

Krok dalej poszedł nowy zawodnik Lokomotivu DaugavpilsLinus Sundstroem, który już pod koniec marca rozpoczął pracę. Nasz były zawodnik zatrudnił się w firmie z branży budowalnej. - Ta praca bardzo mi pomaga. Pozwala mi się utrzymać na powierzchni – powiedział Szwed. 29 – latek zdradził, że w poprzednich latach w trakcie sezonu, dorabiał sobie pracując w serwisie zajmującym się oponami, do nowej branży trafił przez przypadek. - To był zbieg okoliczności. Można powiedzieć, że w tej całej sytuacji miałem sporo szczęścia. Akurat ta firma zaczęła mieć braki kadrowe, a zleceń było mnóstwo – dodał Skandynaw. Pochodzący z Avesty żużlowiec bardzo pechowo zakończył poprzedni sezon, podczas II Memoriału Henryka Żyto złamał kość udową i całą zimę poświęcił na rehabilitację. - Pod koniec marca pierwszy raz biegałem. Przynajmniej próbowałem. Zaczynam wychodzić też na dłuższe spacery. Nie ma się czym chwalić, ale jeszcze nie tak dawno to nie było możliwe. Gdy biegam, myślę o złamanej nodze. Czasem utykam. Jednak nie jestem lekkoatletą, moim zadaniem jest ścigać się na żużlu – zakończył optymistyczne nastawiony Sundstroem.

Nie wszyscy kibice wiedzą, ale w Szwecji wciąż odbywają się treningi. W minionym tygodniu kilku zawodników wyjechało na tor w Vetlandzie, oczywiście wszystko odbywa się przy zaostrzonych środkach bezpieczeństwa. W Polsce wszystkie stadiony zostały zamknięte, już kilka tygodni temu. Początkowo część żużlowców nie mogła pogodzić się z tym faktem. W tej grupie był miedzy innymi Nicolai Klindt, który komentował, że podjęte środki są nieco przesadzone. Zawodnik Arged Malesa TŻ Ostrovii Ostrów Wielkopolski szybko zmienił swoje zdanie i głębiej przeanalizował temat. - To nie byłby problem żeby jechać, nawet teraz. Problem jednak widzę w tym, że wskutek dużego nagromadzenia ludzi w jednym miejscu, moglibyśmy przyczynić się do szerzenia wirusa. Może i jest spora grupa osób, które przechodzą to bezobjawowo i nie mają żadnych problemów, ale pamiętajmy, że przy żużlu jest także sporo starszych ludzi. Pracują w klubach, a także po prostu przychodzą na mecze jako kibice. Dla nich to wielkie zagrożenie. A nie chcemy przecież tracić nikogo z naszego środowiska – powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym Duńczyk.

W środowisku żużlowym wciąż trwa dyskusja na temat tego w jakiej formie rozpocząć rozgrywki oraz czy zawodnicy będą ścigać się z udziałem publiczności. Prezes Betard Sparty Wrocław - Andrzej Rusko uważa, że w ostateczności trzeba będzie jechać bez udziału kibiców, jego zdaniem sezon trzeba odjechać jak tylko pojawi się taka możliwość. Kolejną propozycją jest zamrożenie awansów i spadków na rok. Takiego scenariusza nie dopuszczają działacze eWinner Apatora Toruń. - Ekstraliga chce jechać za wszelką ceną, rezygnując przy tym z awansów i spadków, co z punktu widzenia każdego pierwszoligowca, nie tylko Apatora, będzie w istocie wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Po co wydawać kasę, skoro nic z tego nie wyniknie – powiedział dla Przeglądu Sportowego Adam Krużyński, przewodniczący rady nadzorczej klubu z Totunia. Natomiast właściciel spadkowicza z PGE Ekstraligi – Przemysław Termiński wyliczył, że jego klub może w tym roku stracić 80 procent wpływów - Strata 80 procent wpływów wcale nie jest żadnym straszeniem ze strony właściciela toruńskiego klubu. Przepadną wpływy od sponsorów, z biletów, ale i też zysk z Grand Prix, które przecież jest zagrożone. Myślę, że właśnie te straty zliczył Przemek, mówiąc o tych 80 procentach – rozwinął myśl właściciela klubu Adam Krużyński.

Wstrzymanie sezonu sprawiło, że kluby zostały na chwilę obecną pozbawione środków od sponsorów, ponieważ nie są w stanie świadczyć usług reklamowych zawartych w umowach. Piotr Mikołajczak, powiedział jak wygląda to w przypadku Car Gwarant Startu Gniezno. - Na ten moment podchodzą zdroworozsądkowo i bardzo rzeczowo. Ci, którzy nie odczuli panującego kryzysu, swoje środki wpłacają zgodnie z umową. Większość niestety skutki pandemii dopadły i to bardzo szybko. Nie rezygnują jednak ze wsparcia klubu, lecz tylko - po rozmowie z klubem - wstrzymują przelewy. Po pierwsze z uwagi na kryzys, a po drugie w związku z zawieszeniem ligi. To sytuacja jak najbardziej przez nas zrozumiała, gdyż na tę chwilę nie możemy wywiązać się z części zapisów zawartych w umowach. Chodzi o zapisy dotyczące reklamy bezpośredniej podczas trwania rozgrywek. Także sponsorzy są z nami, a my z nimi. Utrzymujemy stały kontakt. Wierzę, że nikt nas nie opuści definitywnie i jeszcze w tym roku będzie nam dane cieszyć się z rywalizacji sportowej na żużlowych torach – powiedział w rozmie z portalem Sportowefakty.pl dyrektor klubu z pierwszej stolicy Polski.

Największym problemem obecnej sytuacji jest niepewność, ponieważ tak naprawdę nic nie można zaplanować, taki stan rzeczy źle wpływa na Norberta Kościucha. - Żyjemy w niepewności. Nie wiemy, ile będzie to trwało. Nikt nie jest w stanie nam tego powiedzieć. Nie możemy zrobić sobie nawet żadnego planu przygotowań. Niepewność zabija każdego i jeszcze bardziej męczy. To jest najgorsze. Chciałoby się jeździć. Czytam już mniej informacji na ten temat, ponieważ źle na mnie wpływają. Sytuacja jest niecodzienna dla każdego z nas – powiedział dla PZM TV zawodnik Orła Łódź. Doświadczony zawodnik jest świadomy, że kryzys z jakim przyjdzie nam się zmierzyć może odbić się na całej dyscyplinie. - Im dłużej to będzie trwało, tym gorzej dla gospodarki. Mocno odbije się to na nas, bo jesteśmy rozrywką dla kibiców i firm. W takich czasach każdy myśli o bieżących opłatach i żeby wyjść cało z tej sytuacji. Z niepotrzebnych rzeczy na pewno będzie się rezygnowało. Skutki mogą być większe – zakończył wychowanek Unii Leszno.

Okazuje się, że koronawirus jest niestraszny dla Jerzego Kanclerza, który pochwalił się, że w ostatnich dniach pozyskał do klubu dwóch nowych sponsorów. - Jestem mile zaskoczony tym, że już w czasie koronawirusa udało mi się podpisać dwie umowy. W tym jedną z firmą transportową. Jej właściciel powiedział mi, że czasy ciężkie, ale on chce pomóc, bo miłość do żużla jest u niego silniejsza niż obawa przed tym, co się dzieje – powiedział w rozmowie z polskizuzel.pl prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Jego celem jest podpisanie 50 umów sponsorskich na sezon 2020, na dziś do realizacji celu brakuje mu 5 nowych podpisów. - Mam już nawet układ z żoną, że jak podpiszę numer 49, to ona zostanie tym pięćdziesiątym. Już pytała, z czego będzie w takiej sytuacji żyć. Odpowiedziałem, że biorę to na siebie – dodał działacz banieminka eWinner 1. Ligi żużlowej.

Autor: Tomasz Werbel

Następny mecz:

18.05.2024, 16:30 / Rzeszów

Tabela:

msc drużyna M Pkt +/-
1 Innpro ROW Rybnik 4 6 +38
2 Cellfast Wilki Krosno 3 4 +22
3 Abramczyk Polonia Bydgoszcz 4 3 +37
4 #OrzechowaOsada PSŻ Poznań Poznań 3 3 +31
5 Arged Malesa Ostrów Wielkopolski 3 2 +1
6 Texom Stal Rzeszów 3 2 0
7 Energa Wybrzeże Gdańsk 4 1 -35
8 H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 4 0 -60

Social Media

Nasi Partnerzy

Sponsor Tytularny

Partnerzy Główni

Sponsor Strategiczny Plus