Rywalizacja w żużlu rodzi problemy?

10.06.2020, 14:54

Co raz częściej słychać głosy, że żużlowcy w polskich ligach woleliby mieć pewne miejsce w składzie. Sześciu czy siedmiu seniorów w zespole na zaledwie pięć miejsc w meczu ligowym? Już niekoniecznie. Po raz kolejny wracamy do tematu finansów.

Parę dni temu ze zdziwieniem przeczytałem tekst o problemach w tzw. szatni Motoru Lublin po przyjściu Jarosława Hampela. Ktoś powie, że w Lublinie zwariowali, bo pozostali zawodnicy kręcą nosem po transferze tak dobrego zawodnika. Wiadomo, że Hampel będzie jednym z liderów Motoru, w teorii wyniki powinny być lepsze, być może skończy się to jakimś sukcesem za kilka miesięcy.

O co więc chodzi? Z tego, co wyczytałem, to paru zawodnikom nie do końca podoba się fakt, że Hampel zabierze im miejsce w składzie. Niektórzy mieli mieć pewne miejsce w składzie, a teraz się to zmieni. Do końca tego nie rozumiem, bo chyba na pierwszym miejscu powinno liczyć się dobro drużyny, prawda? Dopiero później indywidualne ambicje każdego żużlowca.

Kibica nie interesuje czy w drużynie jeździ zawodnik X czy Y. Liczy się wynik zespołu.

Na moment zróbmy odskocznię do piłki nożnej. Wyobrażacie sobie sytuację, w której Robert Lewandowski przychodzi nagle do Realu Madryt i jako gwiazda drużyny z miejsca dostaje miejsce w składzie? Ja potrafię to sobie unaocznić. Ale nigdy nie byłoby sytuacji, w której pozosali napastnicy Realu nagle zaczęliby psuć atmosferę w szatni, bo kosztem Polaka stracili miejsce w jedenastce. To tylko podniosłoby rywalizację z korzyścią dla zespołu. 

Oczywiście rozumiemy żużlowców, którzy muszą jeździć, żeby zarabiać pieniądze. Mają jednak treningi, podczas których muszą udowodnić, że są lepsi od innych. Wypadłeś słabiej? Trudno, wyciągnij wnioski, zaciśnij zęby i na kolejnym treningu walcz, by sytuacja się nie powtórzyła. Za darmo w sporcie nic nie ma. 

Niekiedy w umowach pomiędzy klubem i zawodnikiem są zapisy o gwarancji startów. Są one różne. Od np. gwarantowanej liczby biegów w meczu, albo spotkań w sezonie. Tylko wtedy postawcie się w roli trenera. Przegrywasz w jakimś prestiżowym meczu, możesz skorzystać z rezerwy taktycznej, żeby jakoś uratować sytuację, ale nie, zaraz przychodzi zawodnik, który miał przecież zagwarantowane minimum trzy wyścigi na mecz. Co wtedy? Liczy się wynik czy to, żeby żużlowiec się nie obraził? Raczej to pierwsze.

Zawodnik nie powie tego wprost, bo natychmiast zostanie zlinczowany przez swoich kibiców, natomiast nie ukrywajmy, że na większość na pierwszym miejscu i tak stawia pieniądze, a niekoniecznie dorobek drużyny. Nawet w Wybrzeżu swego czasu był zawodnik, który jeszcze przed rozpoczęciem zawodów wyliczał sobie ile danego dnia zarobi. Koncentracja jest, ale nie zawsze na wyniku drużyny. Wynika to też z tego, że żużel jest sportem indywidualnym. Wiele mówi się o atmosferze w zespole, o dobrych stosunkach w szatni. Tak jak w sportach zespołowych atmosferę budują wyniki, tak w żużlu atmosferę budują ci, którzy mają miejsce w składzie (czyli mają możliwość zarabiania). Pozostali, chcąc czy nie, raczej nie będą podzielać entuzjazmu.

Co interesujące, jakoś nie słyszałem, żeby zagraniczni zawodnicy narzekali. Polacy natomiast lubią. Rzecz jasna nie bierze się to znikąd. U nas w kraju od wieku juniora zawodnikom wszystko było podstawiane pod nos. Nie musieli się o nic martwić. I później coś takiego wychodzi. Jeśli masz komfortowe warunki jako dzieciak, to z biegiem czasu nie zmienisz mentalności. Dalej będziesz chciał mieć wszystko podane na tacy, z miejscem w składzie włącznie. Obcokrajowcy natomiast mają tę przewagę, że od małego musieli walczyć o swoje, nikt im nic nie podarował. Efekty widzimy.

Poza tym, dla Polaków żużel jest bardzo często jedynym źródłem utrzymania. Obcokrajowcy? Tu sytuacja jest diametralnie inna. Oni na każdym kroku szukają pieniędzy u sponsorów, jeżdżą wszędzie, gdzie tylko jest okazja, do tego przecież normalnie pracują. Zdają sobie sprawę, że pieniądze same do nich nie przyjdą, tylko muszą o nie zawalczyć.

Są w Polsce zawodnicy wybitni (jak Bartosz Zmarzlik), o których biją się zagraniczne kluby. Są też jednak tacy, którzy mogą liczyć na angaż tylko w naszym kraju. I potem, gdy taki słabszy zawodnik straci miejsce w polskim klubie, de facto nie jeździ nigdzie. Dostał mało pieniędzy za podpis, pieniądze leżą na torze, ale żeby je podnieść, trzeba jechać. Nie podnosisz jej ty, ale rywal, który wygrał z tobą rywalizację.

Ten problem (choć dla mnie absurdalny) nie zniknie, dopóki nie zmieni się w żużlu system płatności. Na razie zarobki zawodników uzależnione są od ich postawy w meczu, a dużo lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby wysokość uposażenia była determinowana wynikiem drużyny.

Tomasz Galiński

Autor: Redakcja

Następny mecz:

05.05.2024, 14:00 / Gdańsk

Tabela:

msc drużyna M Pkt +/-
1 Innpro ROW Rybnik 3 6 +27
2 Cellfast Wilki Krosno 3 4 +22
3 Abramczyk Polonia Bydgoszcz 3 3 +18
4 #OrzechowaOsada PSŻ Poznań Poznań 3 3 +31
5 Arged Malesa Ostrów Wielkopolski 3 2 +1
6 Texom Stal Rzeszów 3 2 0
7 Energa Wybrzeże Gdańsk 3 1 -29
8 H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 3 0 -49

Social Media

Nasi Partnerzy

Sponsor Tytularny

Partnerzy Główni

Sponsor Strategiczny Plus