Kacper Gomólski: Chcę jechać normalnie, a nie taką patologię jak aktualnie

01.06.2019, 10:55

Dla Kacpra Gomólskiego obecny sezon nie układa się najlepiej. "Ginger" legitymuje się średnią 1,552 punktu na bieg, co prawdopodobnie nie jest szczytem jego marzeń.

Początek sezonu nie układa się po myśli Kacpra Gomólskiego. Wprawdzie trudno powiedzieć, że zawodzi, natomiast na pewno nie jedzie na takim poziomie, jakiego oczekiwaliby od niego gdańscy kibice. Oczywiście to nie jest tylko jego wina, ponieważ sporą rolę w wynikach odgrywa pech. - Trochę tych wykluczeń, taśm czy defektów. Ja sam w pierwszych trzech meczach miałem cztery upadki, a to potrafi wybić z rytmu. Mam jednak nadzieję, że runda rewanżowa będzie pod tym względem spokojniejsza i wrócimy na właściwe tory - mówi Gomólski.

Zresztą pech ciągnie się za nim nie tylko w Polsce. Ostatnio w lidze rosyjskiej miała miejsce przedziwna sytuacja. Dojechał do mety z podwójnym zwycięstwem, a kilka minut później dowiedział się, że wyniki zostały anulowane, ponieważ sędzia dopatrzył się dotknięcia taśmy. - To był w ogóle zwariowany wyścig. Najpierw jeden z zawodników miał "lotny" start, w powtórce przyjeżdżam do mety jako drugi i mamy piętnaście minut przerwy. Po tym czasie dowiaduję się, że jestem wykluczony. Dziwne, że od razu nie przerwano tego wyścigu - dodał zawodnik Wybrzeża.

***

Przed sezonem nikt nie nakładał zbyt dużej presji na gdańskich zawodników. I choć strata do czwartego miejsca w tym momencie wynosi zaledwie dwa punkty, to jednak ostatnimi porażkami podopieczni Mirosława Berlińskiego mocno skomplikowali sobie sytuację w ligowej tabeli. - Wiara w nas jest cały czas. Każdy z nas pracuje, by z meczu na mecz wyglądało to coraz lepiej. Oczywiście widzimy, że nie ma u nas zawodnika, który od początku sezonu jechałby na równym poziomie, wszyscy mają wahania formy. Trzeba wziąć się w garść. Trzeba być dobrej myśli, bo złe emocje na pewno nam nie pomogą - twierdzi "Ginger".

W piątek klub wypożyczył Kima Nilssona. Czy gdyby Kacper Gomólski był trenerem, to wystawiłby się w składzie na sobotnie spotkanie z Orłem Łódź? - Cóż, nie pojadę ja albo Adrian Cyfer, który nie miał w tym sezonie słabego meczu na naszym torze. To jest decyzja trenera. Na treningu jeździliśmy między sobą. Raz wygrywał Adrian, raz ja, raz Krystian Pieszczek. Wydaje mi się, że w mojej jeździe coś drgnęło, ale wszystko wyjdzie podczas meczu. Wtedy okaże się czy zmiany okazały się skuteczne. Mam nadzieję, że w końcu zacznę jechać normalnie, a nie taką patologię jak aktualnie. Jeśli jednak nie pojadę, to na pewno zostanę z chłopakami i będę ich wspierał z parkingu - podkreśla.

***

A kiedy już opadną emocje związane z meczem z Orłem Łódź, przyjdzie czas na wieczorne oglądanie finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. Kacper wspominał w wielu wywiadach, że jest sympatykiem FC Barcelony. Za kim więc będzie w finale? Za Liverpoolem, który ową Barcelonę wyeliminował w poprzedniej rundzie? - Będę za Liverpoolem. Tak naprawdę Liverpool i Barcelona to moje dwa ulubione kluby. W finale liczę więc na "The Reds". Najpierw jednak będę oglądał Grand Prix Słowenii i będę trzymał kciuki za Polaków - zakończył Gomólski.

Autor: Redakcja

Następny mecz:

18.05.2024, 16:30 / Rzeszów

Tabela:

msc drużyna M Pkt +/-
1 Cellfast Wilki Krosno 4 8 +42
2 Innpro ROW Rybnik 4 8 +38
3 Abramczyk Polonia Bydgoszcz 4 6 +37
4 Arged Malesa Ostrów Wielkopolski 4 4 +4
5 #OrzechowaOsada PSŻ Poznań Poznań 4 3 -19
6 Texom Stal Rzeszów 4 2 -7
7 Energa Wybrzeże Gdańsk 4 1 -35
8 H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 4 0 -60

Social Media

Nasi Partnerzy

Sponsor Tytularny

Partnerzy Główni

Sponsor Strategiczny Plus