Adam Skórnicki przychodził do Wybrzeża Gdańsk jako Indywidualny Mistrz Polski, jednak po roku spędzonym nad morzem obie strony mogły odetchnąć z ulgą, że to koniec tego mariażu. Obie strony zdecydowanie do siebie nie pasowały.
Tomasz Galiński: Ostatnio było bardzo pozytywnie. Rozmawialiśmy o Mikkelu Michelsenie, Renacie Gafurowie, ale nie możemy skupiać się wyłącznie na rzeczach dobrych. Dlatego wpadłem na pomysł omówienia krótkiej i średnio udanej przygody z Wybrzeżem Adama Skórnickiego. Ja pamiętam, że w momencie ogłoszenia tego transferu byłem nastawiony optymistycznie, miałem wobec Adama spore oczekiwania, a tymczasem sezon brutalnie to zweryfikował. Jak ty go zapamiętałeś z jazdy w Gdańsku?
Michał Gałęzewski: Rzadko kiedy do Wybrzeża przychodził aktualny Indywidualny Mistrz Polski! To, za co ludzie w Anglii czy w Poznaniu go kochali, w Gdańsku się nie sprawdziło. Luzak, który wprost mówi że jeździ dla siebie i dla jego rodziny, a nie dla klubu i pokazuje to w kluczowych meczach - na to u nas miejsca nie było. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, jakby doświadczony człowiek wyjechał sobie na kontrakt, żeby zarobić kasę, odbębnić rok i wrócić tam, gdzie jego miejsce. Nie mam z nim pozytywnych wspomnień.
TG: I w ogóle się nie dziwię. To też pokazuje, że odpowiednie nastawienie mentalne jest w sporcie kluczowe. On tu przyjechał się pobawić, zarobić trochę pieniędzy i chyba sam nie spodziewał się, że wszystko zakończy się w tak kompromitujący sposób. W całym sezonie jeździł beznadziejnie, miał jedynie przebłyski. To on położył baraże ze Spartą Wrocław - w dwóch meczach zdobył punkt! A potem miał czelność mówić, że to klub jest, mówiąc delikatnie, słaby. Brak pokory niestety sprawił, że do dziś nie jest mile widziany w Gdańsku.
Zapytam cię przewrotnie - do kogo masz większe pretensje, do niego czy do ludzi, którzy go zatrudnili?
MG: Ten transfer wcale nie był aż tak irracjonalny. W barwach PSŻ-u Poznań miał średnią 2,250 i dwa razy z rzędu był czołowym polskim seniorem I ligi, do tego ten tytuł IMP. Takie transfery są uzasadnione, trudno wymagać w 2009 roku od kogoś wykonywania portretu psychologicznego żużlowca, bo właśnie to zawiodło.
Mnie tutaj dziwi coś jeszcze. Adam Skórnicki, który nie potrafił wykrzesać z siebie więcej na torze, gdy pojawiała się teraz presja został trenerem. Jak ty to widzisz? Kojarzysz podobne przykłady z innych dyscyplin, by rockandrollowiec i kolorowy ptak, jakim był Skórnicki został później trenerem?
TG: Tak na szybko i bez analizy? Niekoniecznie. Może to trochę tak, jakby Sławomir Peszko miał zaraz zostać trenerem.
Nawiązałeś do dobrych wyników w Poznaniu i presji. Są to naczynia powiązane. Umówmy się, jaką presję w Poznaniu miał Skórnicki? Żadnej. Tak naprawdę w żadnym poprzednim klubie nie miał presji. Jechał na luzie, miał czystą głowę, więc przychodziły dobre wyniki. Czy w finale IMP ktoś na niego stawiał? Też nie. W Gdańsku natomiast w tamtym czasie oczekiwania były ogromne. Udało się awansować, były plany, żeby zostać w Ekstralidze na dłużej. Presja była zdecydowanie większa. I co? Okazało się, że Skórnicki sobie z tym nie poradził. Nie pierwszy zawodnik i pewnie nie ostatni. Założę się, że bez mrugnięcia okiem wskażesz mi podobny przykład.
MG: W sumie jeden przykład trenera mam - Diego Armando Maradona, choć średnio mu wyszło dorównanie do sukcesów zawodniczych. A co do zawodników, to wolę nie wskazywać palcem, ale każdy kto chodzi na żużel od kilku lat może znaleźć swojego "ulubieńca". Najbardziej pamiętam dwumecz o utrzymanie ze Spartą. Czy zgodzisz się z tym, że gdyby jechał w nim zawodnik chcący walczyć za Wybrzeże, nie byłoby spadku i teraz sytuacja gdańskiego żużla wyglądałaby diametralnie inaczej? Wiem, że to tylko gdybanie, ale...
TG: Zobaczmy jednak jak jeden zawodnik może zapisać się w historii klubu w negatywny sposób. Minęło już ponad dziesięć lat od pamiętnego barażu, a mógłbym postawić sporo pieniędzy na to, że gdyby zapytać kibiców Wybrzeża o Skórnickiego, to żaden z nich nie wypowie się o tym zawodniku pozytywnie. Mówiliśmy o Piotrze Świderskim, o Pawle Hlibie, o Hubercie Łęgowiku, ale żaden nie jest w stanie nawet równać się ze Skórnickim. On się po prostu skompromitował. Jechał beznadziejnie i nie było w nim widać nawet chęci poprawy. Zamiast na treningi, wolał jeździć komentować Grand Prix. Kto co lubi. Natomiast niech potem się nie dziwi, że odbiór jego osoby w Gdańsku jest jaki jest.
MG: Pozostali wymienieni przez ciebie zawodnicy mieli problemy, które spadły na nich odgórnie. Piotr Świderski na pewno liczył na szybszy powrót do zdrowia, Paweł Hlib różne inne problemy nadrabiał walecznością i "gryzieniem toru", a Hubert Łęgowik przyszedł jako siódmy senior i patrząc obiektywnie nie jeździł wcale tak słabo, choć nie był to jego czas i jego miejsce. Kibic nie lubi przechodzenia obok meczu. Profesjonalny sportowiec powinien zająć się tylko sportem, a gdy mu nie idzie skupić na tym, na czym zarabia większość pieniędzy. Rzadko regularne komentowanie poczynań lepszych kolegów wychodzi sportowcowi na dobre.
Autor: Redakcja
msc | drużyna | M | Pkt | +/- |
---|---|---|---|---|
1 | Innpro ROW Rybnik | 5 | 8 | +60 |
2 | Cellfast Wilki Krosno | 5 | 8 | +20 |
3 | Abramczyk Polonia Bydgoszcz | 4 | 6 | +37 |
4 | Arged Malesa Ostrów Wielkopolski | 4 | 4 | +4 |
5 | Texom Stal Rzeszów | 5 | 3 | +7 |
6 | #OrzechowaOsada PSŻ Poznań Poznań | 4 | 2 | -19 |
7 | Energa Wybrzeże Gdańsk | 5 | 1 | -49 |
8 | H.Skrzydlewska Orzeł Łódź | 4 | 0 | -60 |