John Davis ścigał się dla Wybrzeża Gdańsk w 1991 roku i był jednym z pierwszych obcokrajowców, którzy rozkochali w sobie gdańską publiczność. Brytyjczyk, który znalazł się w naszych Kartach Historii z wielkim sentymentem wspomina czasy jazdy w Wybrzeżu.
Jakie są pana pierwsze wspomnienia z jazdy w Wybrzeżu w 1991 roku?
John Davis, były zawodnik Wybrzeża Gdańsk: Przede wszystkim teraz wspominam reakcję kibiców i to jak bardzo docenili mnie jako zawodnika i moją pasję, z którą wygrywałem biegi dla zespołu. Zwłaszcza pamiętam moment, w który wygrałem swój ostatni wyścig w kluczowej fazie sezonu w Gdańsku.
Których zawodników pamięta pan najmocniej z jazdy w Polsce?
- Przede wszystkim jedno nazwisko przychodzi mi na myśl. To oczywiście Zenon Plech, który był odpowiedzialny za sprowadzenie mnie do Gdańska. Kolejnym jest Jarosław Olszewski, który był i nadal jest kompletnym wariatem! Obaj to moi świetni przyjaciele.
Jeździł pan w Polsce w 1991 roku, więc tuż po obaleniu komunizmu w naszym kraju. Z pewnością realia w Polsce były zupełnie inne niż w Anglii. Przyjechał pan do innego świata?
- Tak, mogę to tak nazwać. Ja byłem tego świadkiem i wszystko zmieniało się w Polsce niemal codziennie, ale ja kochałem każdą minutę tego! Mój mechanik Phillip i ja mieszkaliśmy w Gdańsku tego lata przez kilka miesięcy i mogę stwierdzić, że spędziliśmy najlepszy czas w naszym życiu! Żaluję, że nie kupiłem wtedy jakiejś nieruchomości, że nie mam teraz tu domu. Kocham Gdańsk.
A czy kibice różnili się od tych w Anglii?
- Mogę powiedzieć, że kibice z Gdańska to najbardziej zapaleni fani żużla na świecie. Zawsze byli w stu procentach po mojej stronie, niezależnie czy wygrywałem czy przegrywałem. Miałem jednak szczęście, że nie przegrywałem wówczas zbyt często! Za to ich kochałem, a to robi różnicę jak i kibice kochają ciebie!
Nigdy nie zapomnę ich przyśpiewki: Johny, Johny D, Johny Davis Ole! W klubie były świetne postacie, nie tylko zawodnicy, ale choćby mechanik Krzysztof Fede czy trener Bogdan Berliński. Pamiętam też pewnego gitarzystę, który zazwyczaj bywał przy Złote Bramie w Gdańsku. To był świetny facet, a ja przywoziłem mu struny z Wielkiej Brytanii! Grał specjalnie dla nas stare utwory Beatelsów, U2 i wszystko co chcieliśmy, to był wielki talent i dodatkowo kochał żużel! Zawsze stał na koronie stadionu w Gdańsku, by oglądać mecze. Kiedy przyjechałem podpisać mój nowy kontrakt, podarował mi rzeźbiony ornament Złotej Bramy. Małem też wspaniała przyjaciółkę z Litwy, która była ogromną fanką Wybrzeża. Była taka piękna, czasami zastanawiam się gdzie jest ona dzisiaj.
Po sezonie w Gdańsku ścigałem się zimą w Argentynie. Później wróciłem do Wielkiej Brytanii i złamałem nogę, przez co nie mogłem ścigać się przez 12 miesięcy. Najgorsze było dla mnie to, że nie mogłem ścigać się w Gdańsku! W kolejnym sezonie ścigałem sie tylko w Niemczech. Powiedziałem Zenonowi Plechowi, że chcę przygotować się fizycznie by być gotowym na kolejny rok. Założyłem jednak swoja firmę i tak naprawde nie miałem czasu na żużel. To było smutne.
Był pan jednym z Anglików, którzy ścigali się dla Wybrzeża. Show panu skradł jednak Marcyn Cox. Jest pan na niego zły po latach?
- Wcale nie! To ja przywiozłem Marvyna do Gdańska! To był bardzo dobry zawodnik, ale nigdy nie tak dobry jak ja!! I nie tak popularny (śmiech)!! Jesteśmy wielkimi przyjaciółmi. Ja w tamtym roku ścigałem się w kilkunastu meczach, ze średnią 2,556, ale miałem trzy wyścigi, w których miałem dwa defekty i jeden upadek. Marvyn pojechał w mniejszej liczbie spotkań i dlatego dużo łatwiej mu było uzyskać dobrą średnią! Król Gdańska jest jednak tylko jeden. To Pan Zenon Plech, prawdziwa gwiazda.
Zaczynał pan jazdę w Polsce jako doświadczony zawodnik. Czy żałuje pan tego, że nie trafił pan do naszego kraju później, gdy były na rynku już dużo wyższe stawki?
- Tak, oczywiscie że tego żałuję. Byłem menedżerem Lee Richardsona i znam stawki, jakie niedawno funkcjonowały w Polsce i tak, zarobiłbym znacznie więcej pieniędzy. Kochałem jednak swój czas spędzony w Gdańsku. Żałuję też, że nie dostałem się do serii Grand Prix, bo myślę że mógłbym tam powalczyć o zwycięstwo. Zawsze byłem najlepszy na długich, szybkich torach i wygrałem wiele wyścigów w randze międzynarodowej. Tego już się nigdy nie dowiemy, ale miło marzyć!
Jakie są obecnie pana koneksje z żużlem? Chodzi pan na mecze?
- Przyznam, że teraz na żużel chodzę rzadziej. Uważam, że poziom zawodników nie jest tak wysoki na całym świecie jak kiedyś. Uważam, że nie ma już wielu prawdziwych jeźdźców światowej klasy, po prostu wielu przeciętnych zawodników. Oczywiście Polska ma wciąż dużą siłe w żużlu.
Kiedy ostatnio był pan w Gdańsku? Planuje się pan wybrać do nas w przyszłości?
- O tak, na pewno chciałbym wrócić do Gdańska! Ostatni raz byłem u was na turnieju pożegnalnym Magnusa Zetterstroema. Nieco zawiodła mnie liczba kibiców, ale dobrze było zobaczyć starych przyjaciół!
Co teraz robi pan w życiu prywatnym i zawodowym?
- Prywatnie pomagam mojej najmłodszej córce w jej karierze skoków na koniach - showjumping. To jest bardzo drogie! Jest ona bardzo utytułowana, wygrała cykl Grand Prix. Potrzeba jednak do tego najlepszych koni, które mogą kosztować od 100 do 500 tysięcy Euro! Na to nie możemy sobie pozwolić, więc kupujemy 4-5 letnie konie i robimy z nich czempionów. To zajmuje długi czas, około 3 lat, do tego dużo krwi, potu i łez.
W życiu zawodowym prowadzę firmę cateringową. Nie jest to wielka, masowa firma, ale wystarczająco duża. Teraz, przez koronawirusa w tej chwili przełożono wszystkie wydarzenia w Wielkiej Brytanii i dlatego mam czas, by odpowiedzieć na twoje pytania (śmiech)!
Autor: Redakcja
msc | drużyna | M | Pkt | +/- |
---|---|---|---|---|
1 | Texom Stal Rzeszów | 1 | 2 | +18 |
2 | Abramczyk Polonia Bydgoszcz | 1 | 2 | +13 |
3 | Innpro ROW Rybnik | 1 | 2 | +6 |
4 | Cellfast Wilki Krosno | 1 | 2 | +4 |
5 | Energa Wybrzeże Gdańsk | 1 | 0 | -4 |
6 | Arged Malesa Ostrów Wielkopolski | 1 | 0 | -6 |
7 | #OrzechowaOsada PSŻ Poznań Poznań | 1 | 0 | -13 |
8 | H.Skrzydlewska Orzeł Łódź | 1 | 0 | -18 |