Ani słowa o żużlu (3): Gdyby nie speedway, byłby hokeistą. Na łyżwach jeździ tak długo jak chodzi
11.04.2018, 10:33
W kolejnym odcinku cyklu "Ani słowa o żużlu" rozmawialiśmy z Oskarem Fajferem. Kapitan Zdunek Wybrzeża Gdańsk od najmłodszych lat potrafi jeździć na żużlu i amatorsko gra w hokeja.
Od kiedy jeździsz na łyżwach?
Oskar Fajfer: Praktycznie od wtedy, gdy zacząłem chodzić. Myślę że będzie to mała ciekawostka, ale gdybym nie był żużlowcem, na pewno byłbym hokeistą. To jest moja druga pasja.
W Gnieźnie nie ma klubu hokejowego grającego w polskich rozgrywkach. Skąd więc u ciebie taka pasja?
Od małego graliśmy na stawkach, wylewiskach i jeziorach. Głównie wtedy byliśmy zaszczepieni tym sportem. Teraz od dłuższego czasu w Gnieźnie zimą powstaje lodowisko z bandami i z dachem. Jest taka ekipa, że aż miło się gra.
Czy masz jakąś pozycję, na której grasz?
Wszędzie (śmiech). Nie jest to jakaś profesjonalna gra, ale w rozgrywkach amatorskich jak najbardziej moglibyśmy się sprawdzić.
Czy ta pasja objawia się również w nieprzespanych nockach na oglądaniu NHL?
Nie, niestety nie oglądam. Większą przyjemność sprawia mi sama gra, choć nie będę ukrywał, igrzyska olimpijskie oglądałem całe i robi wrażenie jak oni grają.
Jak można porównać emocje podczas gry w hokeja i jazdy na żużlu?
To o wiele większy wysiłek fizyczny. Jeździłem z pulsometrem na motorze i na łyżwach i widzę jakie mam tętno. Grając w hokeja, 1,5 tysiąca kalorii spalę w półtorej godziny, a na żużlu potrzeba do tego trzech godzin. To wysoki wysiłek i trzeba mieć sporo kondycji, by grać na poziomie.
W Gnieźnie ligowego hokeja nie ma, ale u nas w Gdańsku mamy zespół grający w elicie. Byłeś kiedyś na hokeju w Gdańsku?
Nie, nie byłem, ale czekam na zaproszenie (śmiech).
Autor: Redakcja