Mikkel Bech: Kibice kochają nasze szaleństwo
12.06.2018, 12:38
Nowy kapitan Zdunek Wybrzeża Gdańsk, Mikkel Bech walnie przyczynił się do zwycięstwa z Car Gwarant Startem Gniezno. Duńczyk porównał początek swojej kariery do tego, co obecnie czeka naszego wychowanka, Karola Żupińskiego.
Jak się czujesz po wygranej z gnieźnianami?
Mikkel Bech: Wszystko układało się dobrze, ale inaczej być nie mogło, bo nie poradzilibyśmy sobie w przeciwnym razie bez Mikkela Michelsena, który zawsze zdobywa dużo punktów. Ja i Anders byliśmy mocno skupieni przed trzecim wyścigiem, bo po dwóch przegrywaliśmy 2:10. Wiedzieliśmy, że aby wrócić do gry, musimy zrobić coś wielkiego.
Zostały zmienione pary. Czy byłeś zaskoczony?
- Dobrze jeździło mi się z Andersem Thomsenem, bo doskonale się znamy. Ja należę do zawodników jeżdżących zespołowo, zawsze chcących pomóc koledze z drużyny, choć w polskiej lidze większość patrzy tylko na siebie. I ja i Anders sobie pomagaliśmy i zdobywaliśmy punkty. Staraliśmy się zdobyć jak najwięcej punktów dla drużyny.
Czy z dobrym kumplem jeździ się lepiej niż z innym zawodnikiem?
- Ja i Anders jesteśmy jak bracia, znamy się od wielu lat i to dla nas frajda jechać ze sobą. Kibice nas kochają, bo wiedzą jacy jesteśmy szaleni na torze, gdy wyjeżdżamy razem. Mamy doskonały kontakt i ma to przełożenie na wynik.
Czy gdański tor różnił się od tego, z którym miałeś do czynienia wcześniej?
- Tak, był trochę inny, równiejszy, ale pasował nam bardziej, niż wcześniejsza nawierzchnia. Dotychczas przegrywaliśmy, a teraz wygraliśmy. Trzeba dalej iść w tym samym kierunku.
W jednym z biegów jechałeś wraz z debiutującym Karolem Żupińskim. Mocno ci ułatwił wyjście na prowadzenie?
- Startowałem z czwartego pola i musiałem coś zrobić. Nabrałem prędkości i wszedłem pod wszystkich zawodników. Może trochę utrudniłem sprawę Karolowi, ale to młody chłopak i musi wiedzieć, że chcąc zdobywać punkty trzeba być bardzo twardym na torze. Chciałem mu jakoś pomóc, ale musiałem skupić się na tym, by nie stracić punktów.
Czy przewidujesz, że w kolejnych meczach będzie wam pomagał jeszcze mocniej na torze?
- W Polsce juniorzy mają trochę łatwiej i mają profity z tego, że są zawodnikami młodzieżowymi. W Danii tego nie ma, kluby nie pomagają młodzieży i trzeba samemu załatwiać sponsorów. To bardzo fajne warunki i dobrze dla niego, że ma ułatwione zadanie.
Czy przypomina ci twoje początki? Ty zacząłeś jako szesnastolatek chyba z jeszcze wyższego pułapu...
- To prawda, nawet rozmawialiśmy o tym w warsztacie. Jak ja byłem w jego wieku, to debiutowałem w Grand Prix i w Drużynowym Pucharze Świata. Nie można go traktować jak złotego chłopca, na którego trzeba chuchać i dmuchać, bo w żużlu takie zasady nie panują. Fajnie mieć go w naszym zespole, przyda nam się w końcówce sezonu.
Autor: Redakcja